Popularne artykuły

Wola Tworzenia.
Blogi Treningowe

Wola Tworzenia. 

"wola tworzenia wciąż każe nam iść..."

…iść drogą do własnych sukcesów.

Dzisiaj odniosłem swój własny, jeden z nielicznych w swoim życiu, sukces. Jak wiecie, miesiąc temu, rozpocząłem osobistą "kampanię" na rzecz wyglądu swojego ciała. Wielokrotnie wspominałem o słabości do cukru, konkretniej do łakoci. To słodkości właśnie powodują, że nawet wtedy, kiedy rośnie forma to brzuch rośnie też.

Tym razem się udało. Bywało różnie przez ostatni miesiąc. Po raz pierwszy nie jadłem lodów, kiedy z córką się na nie wybraliśmy. W okolicznym sklepiku, podczas przerwy śniadaniowej – nie kupowałem drożdżówek i bananów. Kupowałem za to do posiłku warzywa. Dzielnie walczyłem z pokusą podjadania smakołyków. Telewizyjne reklamy i sklepowe półki dbają o to, by słodycze rzucały się w oczy nie tylko naszym pociechom.

I nic z tego! Oznajmiam Wam! Przegraliście z moją silną wolą!

Trzymali za mnie kciuki znajomi i rodzina. Trzymaliście zapewne także i Wy, a bynajmniej część z Was. Mowa jest oczywiście o czytelnikach mojego bloga. Bardzo Wam za to dziękuję. I ja trzymam kciuki za realizację Waszych sukcesów życiowych. Wspólnie zwojujemy świat!

Sukces rodzi sukces. Wiecie że, w pewnym momencie mojej „walki” zauważyłem, że całkiem normalne jest wyeliminowanie z codziennej diety słodyczy. Jak już wspominałem: nie udało się słabości wygrać ze słabością. Bo najważniejszy był cel - zrzucić zbędny balast.

foto: 3 białka jaj + dwie miarki odżywki czekoladowej, zmiksowane i smażone na oleju kokosowym.

Bilans minionych trzydziestu dni wygląda następująco: obwód pasa -7 cm, waga ciała +3 kg. Ciało się zmieniło. Zauważają to też znajomi. Nie spodziewałem się, że w miesiąc tak można. Nie ukrywam, że dodałem też treningi CrossFit. Regularnie jadam śniadania. A i zawartość każdej michy też jest przemyślana. Od dwóch miesięcy włączam suplementy diety, które jak wiemy, pomagają budować masę mięśniową. I co dalej? Wyjście jest jedno: pójść z formą do przodu i podbijać świat, hehe. Ale… ale…, najpierw trzeba ją – formę, zrobić. Bo to dopiero początek drogi. Choć nie spodziewałem się, że wracając do sportu po trzydziestce, można jeszcze coś osiągnąć, jestem podkręcony.

Okazuje się, że można. Ale o tym przeczytacie w kolejnym jubileuszowym blogu.

Bądźcie zdrowi!

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Wymagane pola są zaznaczone *