Popularne artykuły

Uczucie głodu a katabolizm mięśniowy
Kij w mrowisko

Uczucie głodu a katabolizm mięśniowy 

W świecie fitness upowszechniło się niepisane przekonanie, zgodnie z którym uczucie głodu wiąże się w pewnym stopniu ze wzmożonym katabolizmem mięśniowym. Owa obawa nierzadko prowadzi do podporządkowywania wszystkich innych sfer związanych z realiami dnia codziennego kwestii realizacji założeń „kulturystycznej diety”. O ile skrupulatność sama w sobie jest cnotą, to niektóre jej emanacje mogą okazać się co najmniej stresogenne i uciążliwe, warto więc zastanowić się, czy faktycznie uczucie głodu jest miernikiem pozwalającym stwierdzić, iż uruchomieniu uległy procesy rozpadu białek mięśniowych?

Skąd się bierze uczucie głodu?

W toku ewolucji nasz organizm wykształcił sobie dość skomplikowany „system informacyjny”, pozwalający motywować nas skutecznie do podejmowania działań na rzecz dostarczenia wymaganej ilości pokarmu [1-3]. Przy prawidłowym jego działaniu możliwe jest adekwatne pokrywanie potrzeb ustrojowych, zarówno w sferze właściwej podaży energii,jak i pokrywania zapotrzebowania na wszystkie niezbędne substancje przy nikłym ryzyku wystąpienia nadmiernego otłuszczenia ciała [3;4]. Kwestie regulacji poboru pożywienia można oczywiście rozpatrywać na poziomie neurohormonalnym, trzeba jednak mieć na uwadze, iż kluczowe dla zrozumienia istoty omawianego zagadnienia jest uwzględnienie determinującego wpływu czynników środowiskowych, obejmujących również takie aspekty jak uwarunkowania społeczne i kulturowe, stany emocjonalne, a nawet – smakowitość jedzenia [3-5].  Nie ulega wątpliwości, że w przypadku niektórych pokarmów szybciej odczuwamy sytość w trakcie konsumpcji, i dłużej czujemy się najedzeni, niż w przypadku innych – pomimo tej samej kaloryczności. Te aspekty bezwzględnie trzeba wziąć pod uwagę, chcąc udzielić odpowiedzi na pytanie zawarte w tytule niniejszego artykułu.

Uczucie głodu a katabolizm białek mięśniowych

Zastanówmy się teraz może, jakie warunki musiałyby zostać spełnione, by uczucie głodu było bezpośrednio powiązane z katabolizmem mięśniowym. Otóż zależność ta byłaby realna tylko w przypadku dwóch scenariuszy. Pierwszy scenariusz zakładać musiałby, iż ośrodki głodu i sytości umiejscowione w podwzgórzu reagują tylko i wyłącznie (albo przynajmniej głównie) na zmiany biochemiczne zachodzące w tkance mięśniowej (dotyczące np. aktywacji katabolicznych enzymów), mogące stanowić markery katabolizmu mięśniowego. Na chwilę obecną wiemy ponad wszelką wątpliwość, że tak nie jest [2-5]. Owszem ośrodki kontrolujące łaknienie wyczulone są na dostępność pewnych aminokwasów (takich jak leucyna), niemniej reagują także na szereg innych czynników, o czym powyżej wspomniałem [6]. Drugi scenariusz musiałby natomiast zakładać, iż pobudzenie ośrodka głodu indukowane wspomnianymi czynnikami prowadzić miałoby do wzmożonej proteolizy w obrębie tkanki mięśniowej. Czy tak się faktycznie dzieje? Wskazać można tu pewien wspólny mianownik dla katabolizmu i uczucia głodu – jest nim niska dostępność energii. Otóż w stanie w którym dostępność energii spada faktycznie robimy się głodni [3-5]. Nie jest też tajemnicą, że przy niskiej dostępności energii organizm sięga do rezerw ustrojowych, przede wszystkim mających postać glikogenu (wątrobowego i mięśniowego) oraz triglicerydów zmagazynowanych w adipocytach i miocytach [7-9]. Nie można jednak na tej podstawie wyciągać zbyt daleko idących wniosków.

Uczucie głodu może, ale nie musi, wiązać się ze wzmożonym katabolizmem mięśniowym. W zasadzie wiąże się z nim tylko w skrajnych przypadkach, a mianowicie wtedy, gdy wynika z niskiej dostępności energii, utrzymującej się przez dłuższy czas. Jak długi? To kwestia relatywna, ale z pewnością wykraczający poza sferę „ominięcia jednego lub dwóch posiłków”.

Chcąc zobrazować powyższe okoliczności, warto wspomnieć, że przykładowo uczucie głodu może się pojawić pod wpływem zapachu ulubionej potrawy. Czy jednak namacalne symptomy zwiększonego łaknienia (jak choćby charakterystyczne„burczenie w brzuchu”), mogą być traktowane jako informacja, że oto pod wpływem woni grillowanego antrykotu mięśnie zaczęły ulegać proteolizie? Byłoby to kuriozalne… Ważne jest też, by pamiętać, iż niekiedy neuroendokrynne mechanizmy kontrolujące pobór pokarmu mogą ulec zaburzeniu, a czynnikiem sprzyjającym może być – uwaga – nadmiar tkanki tłuszczowej. Jak to możliwe? Otóż w przypadku otyłości notuje się niekiedy stan zwany opornością leptynową [10]. Leptyna jest hormonem pełniącym dość szeroko zakrojoną rolę i nie jest to czas i miejsce by ją skrupulatnie omawiać, warto jednak wspomnieć, że wzrost jej poziomu powoduje m.in. zmniejszenie łaknienia. Dzieje się tak tylko wtedy, gdy komórki podwzgórza są wrażliwe na działanie leptyny. W przypadku otyłości, ze względu na pewne jej konsekwencje metaboliczne i immunologiczne, dochodzi do spadku wrażliwości podwzgórza na działanie wspomnianego hormonu [10]. Skutkiem leptynooporności jest wzmożone uczucie głodu pomimo wysokiej dostępności energii i również – pomimo wysokiej podaży protein z pożywieniem. Czy w takich okolicznościach możemy mówić o wzmożonym katabolizmie mięśniowym?

Tak już na marginesie powyższych rozważań warto wspomnieć, że niekiedy mylimy głód z apetytem, czyli z ochotą na zjedzenie określonego rodzaju pokarmu. Co więcej mamy skłonność do przejaskrawiania nasilenia dyskomfortu związanego z tym zjawiskiem. W dzisiejszych czasach zapewne mało który Czytelnik tego artykułu doświadczył „prawdziwego głodu”, stanu który pojawia się nie po opuszczeniu jednego posiłku, ale po 2- 3 dniach całkowitego postu lub kilku tygodniach niskiej dostępności energii. Ten stan dopiero mógłby być markerem katabolizmu, a nie „wybicie ze strefy komfortu” związane z tym, że ominięty został jeden posiłek czy też – że „stosuję się do zaleceń diety redukcyjnej drugi dzień i jestem potwornie głodny”.

Podsumowanie

Uczucie głodu może być skutkiem wpływu wielu czynników, nie tylko tych związanych z niską dostępnością energii i białka, ale również tych społecznych, kulturowych, emocjonalnych i hedonistycznych. Mało tego: uczucie głodu może być związane niekiedy nawet z ekspozycją na widok czy zapach smakowitych potraw. Dlatego nie ma co zawierzać naiwnym przekonaniom, które utożsamiają uczucie głodu (mylonego skądinąd często z apetytem) z katabolizmem mięśniowym. Drwiąc sobie trochę z tematu można zaryzykować hipotezę, że już większą szkodę muskulaturze przynieść może permanentny stres związany z ustawicznym zamartwianiem się tym, czy aby nie „dopadł mnie katabolizm”. Zamiast tarzać się w irracjonalnym lęku i przefilozofowanych wątpliwościach warto poszukać sposobu na to, by praca nad sylwetką dostarczała frajdy. Wtedy nawet okazyjne doświadczanie uczucia głodu – normalnego stanu fizjologicznego – nie będzie wybijać nas z równowagi.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Wymagane pola są zaznaczone *