Dziś mi się nie chce.... dziś mi się chceeee!
Przewrotne jest życie „staruszka”. Od tych dwóch zdań zacznę poranną rozkminkę o chceniu i niechceniu. I chociaż rozważań takich jak to pojawiło się już bez liku, to jeszcze i jedno… sam napisałem kilka. To teraz: kiedy mi się chce, a kiedy nie. Mowa oczywiście o trenowaniu. Bo to w końcu blog sportowy. Czasami wolałbym może, żeby był to blog kulinarny. Taki z serii „jem co chcę i tyję ile chcę”. Hehe… to by było dopiero. Stu kilogramowy Andrzej siedzi i żre... hehe... . Żartuję oczywiście.
Cieszę się, że piszę o sporcie, że przedstawiam Wam moje zmagania ze zwykłymi trudnościami i radości jakie mi towarzyszą w związku z uprawianiem sportu. Gdzieś tam, w przeszłości, zawsze o tym marzyłem, i cieszę się że spełniam marzenia. Ale jest tak, że kolejny raz mi się nie chciało… . I po raz kolejny Wy, czytelnicy daliście mi kopa do działania. „Przygniata mnie pesel” tak napisałem.
Regeneracja! Gdzie Ty kurw@ jesteś?!Miałem głupi nadzieję, że tego nigdy publicznie nie powiem. Ludzie ja się chyba...
Posted by Trenować z Najlepszymi on Saturday, 9 February 2019
Bo czasami dokucza jego ciężar, i wiem, że nie tylko mnie. Bolące ciało i umysł powodują niechęć do życia. No i co po bredniach jakie wypisałem na internecie zrobiłem ja? Siup! Śmignąłem pobiegać. Czapka na głowę, ciepłe gacie, pies „pod pachę”, i heja w drogę. Miałem dzień wcześniej takie przemyślnie, że może pobiegnę odwiedzić kolegów morsujących w jeziorze niedaleko mojego domu. Ale kiedy się obudziłem, nie chciało mi się nic. Jednak! Ruszyłem jednak w błocie po kostki. Dotarłem do szaleńców taplających się w wodzie jeziora. Morsowanie dla mnie jest bardziej szalone niż... po prostu jest szalone i tyle. Nawet moja psina się dziwiła, co te chłopy tam robią, i na lód bała się wejść. Hehe. Ależ to śmiesznie wyglądało, kiedy ciągnęła tyłkiem po lodzie przy mojej delikatnej pomocy. Szybka foteczka, żeby nie było. I zeszliśmy z tafli bez stresu. Droga powrotna do domu tak samo błotnista jak nad jezioro. Podsumowaniem była kąpiel psiny i pranie butów.
"Tateł gdzieś Ty mnie przyprowadził?"... nie dam się złemu samopoczuciu. Nie i ch#j. Pomyślałem chwil kilka po...
Posted by Trenować z Najlepszymi on Sunday, 10 February 2019
Ale najważniejsze, że jednak się chciało. Trening ostatecznie zrobiłem. Bo w tym całym niechceniu jest coś takiego, że jak już człek się zmusi, to od razu życie jest lepsze.
Już niedługo dłuższe teksty o sensownych sprawach.
Dodaj komentarz