Popularne artykuły

Nieudane Zawody Klubowe.
Blogi Treningowe

Nieudane Zawody Klubowe. 

Powinienem zostać w domu… kolejny raz tak mówię, i… sraty – pierdaty. Polazłem w sobotę zobaczyć, jak z treningami radzą sobie zawodnicy. Tak, po prostu, poszedłem. 
Przypomnę, że były to potyczki o miano najlepszego zawodnika pierwszej części roku 2018. Zawody odbywają się dwa razy do roku. Są one organizowane przez Stomil CrossFit są to spotkania w pierwszej połowie roku, a w drugie starcie przypada zazwyczaj w okolicach urodzin klubu. Startowałem dotychczas w dwóch takich potyczkach. W pierwszym starciu, podjąłem wyzwanie krótko po rozpoczęciu swojej przygody z tym sportem.
Byłem ostatni.
Drugi start, to już trochę większe doświadczenie i miejsce w okolicach środka tabeli. Teraz, obserwując ogłoszone treningi i zapisanych zawodników (z całym, wielkim szacunkiem dla tych osób) planowałem stanąć na podium. Dwa WOD-y zostały podane do zawodniczej wiadomości przed zawodami. Trzeci był niespodzianką do niedzielnych zawodów. Weryfikując swoje możliwości, planowałem, był podczas pierwszego treningu się w pierwszej trójce. W drugim… wiedziałem, że potyczkę wygram. A jak było? Jeżeli czytaliście mój ostatni wpis, to wiecie, że troszkę pojeździłem po Polsce i mało trenowałem. Moje ambicje ustawiły mnie tylko w jednym kierunku: uczestniczę w zawodach i cisnę ile da. Niestety, tuż przed zawodami dopadła mnie taka cholera, co to każdego facet potrafi powalić – podwyższona temperatura. Ja - teraz słabszy niż pyłek na wietrze… bezbronny, bezwładny… dmuchnie wiatr to ja popłynę daleko. Za to w sobotę czułem się jak lunatyk. Mówię sobie: pośpię, poleniuchuję, odpocznę. Popołudnie jest moje! A w niedzielę będę silny jak tur.
Ale, gdzie tam! Okazało się, że jestem ciągle taki słabeusz co to „słabszy niż pyłek na wietrze… bezbronny, bezwładny… dmuchnie wiatr to ja popłynę daleko”. I to jest problem. Postanowiłem nie odpuszczać. Analizując pierwszy trening, planowałem pokusić się o próbę złamania 5rund. Oczywiście, planowałem tak, kiedy jeszcze byłem chojrak.
WOD1 AMRAP 09:00
300 – Row (300m na ergometrze)
3 – Run (trzy kółka biegu wokół sali).
Zrobiłem równe 4 rundy, co po pierwszym treningu dało mi 5 lokatę. Linką ergometra pociągałem jakby warzyła sto kilo. Pierwszą rundę zrobiłem w miarę szybko, ale kiedy przyszło siąść po pierwszym bieganiu na siodełko, wioseł nie opanowałem… bezsilność nastała. I już myślałem tylko o tym, by te cholerne 9 minut się skończyło. Po wszystkim, walnąłem się na podłogę i… i spać, spać. Ten trening zrobiłem poniżej moich możliwości. Uzyskałem 5 lokatę. Każde dodatkowe machnięcie drążkiem „wioślarza” dałoby kilka miejsc do góry. Położyłem się i kimnąłem troszkę na puzzlach w boxie.
Chwila oddechu… Przed drugim WOD plan był prosty: moje ćwiczenia, to mój WOD. Wygrać ten trening chciałem od samego początku. I też tak się stało.
WOD2 FOR TIME – 3 rundy na czas
60 – sit ups (60 brzuszków)
30 – kb swing (30 swing rosyjskich z obciążeniem 24kg)
Zasuwałem, zasuwałem… zrobiłem trzy rundy w czasie 9:08. Dało mi to „zasuwanie” pierwsze miejsce tego treningu, i kruchą nadzieję na miejsce na podium. Dlaczego napisałem, że kruchą? A to dla tego, że czekały mnie przysiady. W moim „stanie” to był problem. W głowie kręciło mi się już podczas swingów, a gdzie tu zrobić 84 przysiady i 84 padnij powstań. Z niechęcią podchodziłem do samego WOD-a. Niestety, trzecie zadanie skończyłem jako ostatni. Ledwo zmieściłem się w czasie.
WOD3 For Time 20:00 to sekcja powtórzeń:
21-18-15-12-9-6-3 Front Squat 40kg /Bar Facing Burpees.
Mój czas, to 18:32. Masakra. Już po pierwszej serii 21 przysiadów, zaczęło mnie „mulić”, kręcić się w głowie i zbierać na wymioty. No i skończyłem jako ostatni. Gdyby nie koleżanki i koledzy z klubu, którzy z takim entuzjazmem motywowali mnie do „podniesienia się”, to zapewne - nawet bym nie skończył tego treningu. Ostatecznie: słabe ciało, to i słabe wyniki. Mnie takie zdarzenia motywują. I miałem nadzieję… ba, miałem szansę na swoje miejsce na podium. Trudno. Co zrobić, jak nie da się zrobić? Teraz, po diagnozie medycznej wiem, że mój udział w zawodach był ryzykowny. Ale prawie dałem radę ("prawie"). Pisałem już o tym, co zrobisz jak taki człowiek głupi i kieruje się ambicjami. Na przyszłość będę „mądrzejszy”.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Wymagane pola są zaznaczone *