Popularne artykuły

Uzależniony od słodyczy – BASTA!
Blogi Treningowe

Uzależniony od słodyczy – BASTA! 

Cu - kier…

Już kiedyś pisałem o nim. Pisałem, jak to jestem uzależniony od niego. Pisałem, jak uwielbiam słodycze.

Te ciasteczka słodziutkie, cukiereczki malutkie, czekoladki i pomadki, wypieki wszelakie i drożdżówki z kruszonką... Kocham i wpierniczam jak szalony.

Często, kiedy patrzę w lustro i widzę, że wszystkie mięśnie prezentują się coraz lepiej, a brzuch nadal wybrzuszony – żałuję, że wpierniczam. Dość tego! Basta! Kurde; trzeba to jakoś załatwić, rozwiązać, ugnieść… po raz kolejny zrobić detoks. Tylko jak przetrwać bez zapachu pączusia. Jak stłamsić łakomstwo i słabość co słodyczy? Pokonałem już kilka słabości dzięki treningom. Może i w tym przypadku się powiedzie. Trzeba tylko chcieć. Sam o tym pisałem. Chcę! Wszystko siedzi w głowie. Wszystko mamy w swoich myślach. Trzeba je tylko odpowiednio zaprogramować. Ponoć po prostu trzeba trzasnąć się kolejny raz w czaszkę, i powiedzieć sobie: Andrzej, dasz radę.

Próbowałem z legalnymi batonami. Próbowałem również z masłem orzechowym. To ono pomaga mi najbardziej.  Czasami łaknienie zastępuję owocami. Ale jest to chyba złudne zaspakajanie głodu na słodkie. Jak dorwę się do mandarynek, to szkoda gadać ile tego pochłaniam. Jestem zwyczajnie łakomy. Fatalne uzależnienie i problem z utrzymaniem właściwej diety. Może bylibyście w stanie podpowiedzieć, jak oszukać organizm pasibrzucha? Macie zapewne jakieś doświadczenia w tej sprawie. Przecież jest tu Was już tak wielu. Kilka dni temu włączyłem miesięczną walkę ze słodkim nałogiem. Czy wytrwam? Zobaczymy 1 sierpnia. Może wcześniej słabość weźmie górę. Może swój detoks przedłużę o kolejne dni, tygodnie, miesiące? Oczywiście, będę dokumentował fotografiami i pomiarami swoją sylwetkę. Zacznę od miary krawieckiej. Najbardziej problematyczne było uwiecznienie swojego wizerunku na fotografii. Nie wyobrażacie sobie, jak trudno było mi się przełamać. Po miesiącu porównałem je ze stanem po walce. Pośmiałem się z siebie do łez. Czasem warto zastosować drastyczny środki wobec siebie. Jak wcześniej wspomniałem, sport dał bardzo dużo. Pokonałem i pokonuję potężnych życiowych "wrogów". Bronią są tutaj: konsekwencja, wiara w zwycięstwo, siła woli, upór, cel. O konsekwencji napiszę kolejny blog. Przestawiam w szarych komórkach myślenie na doskonalenie. Od dziś, dokładam również więcej ćwiczeń na mięśnie brzucha. Pewnie i one pomogą.

Może odniosę kolejne zwycięstwo w moim życiu i odsłonię sześciopak . To byłoby coś! Pożyjemy, zobaczymy. Bądźcie zdrowi.

Próbuję motywować siebie i innych poprzez wydarzenie na FB DZIAŁAJMY RAZEM

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Wymagane pola są zaznaczone *