Popularne artykuły

Siema po przerwie!
Blogi Treningowe

Siema po przerwie! 

Ostatnie dwa tygodnie miałem „zasrane”. Właściwie to prawie trzy… walczyłem z choróbskiem jakimś. Bliżej niezidentyfikowany osobnik tak mnie zaprawił; komarzyca, pająk albo co-tam leśne… i organizm zareagował alergicznie. Gorączka, bóle mięśni i… nawet bóle palców u stóp. Każdy dzień to borykanie się z bólem. Nieopisany dyskomfortem i drażliwość na otaczający mnie świat. Wizyty u specjalistów lekarzami (co w naszej kochanej rzeczywistości nie jest takie hop –siup). Antybiotyki… by w końcu, pierwszy majowy weekend dojść do siebie i wrócić do sportu.

Małymi kroczkami, od jeżdżenia na rolkach, przez bieganie, aż do powrotu na ukochaną matę. Ale dzisiaj popiszę o bieganiu. Po wpisach na Facebooku o bieganiu, dostałem kilka pytań typu: „co Ty z tym bieganiem?” To jest tak, że biegam tylko w okresach wiosenno-letnim i letnio-jesiennym. Zima odpada, bo jest zimno; lato często też odpada... W minionym roku pobiegałem sobie trochę mimo, że biegania nie pokochałem. Pobiegłem w kilku biegach, pobiegałem samotnie i z rodziną przemierzyliśmy parę kilometrów. Za granicą, podczas wyjazdu rodzinnego, też... Sam sobie nie wierzyłem, że to robię. Sezon zakończyłem udziałem w Biegu Niepodległości, 11 listopada. Przerwę miałem do 2 maja.

Po co biegam mimo, że nie lubię? Bo jest przydatne każdemu sportowcowi. Tak uważam. Poprawia kondycję, poprawia dotlenienie organizmu, reguluje oddech, pozwala na koordynowanie wszystkich części ciała, pozwala na planowanie w rozkładaniu sił, przybliża człowieka co natury i do… innych biegaczy; uczy pokory też.

Zauważyłem, że biegają wszyscy CrossFiterzy, zawodnicy MMA, bokserzy - wszyscy. Jak wszyscy, to ja też, a co tam. I wprowadziłem bieganie w swój plan treningowy. Ostatnio nawet, na zawodach CrossFit na Zamku Ryn, jeden z treningów jaki się pojawił, to bieg na 4 km. To była swojego rodzaju nowość na zawodach tego typu w Polsce. W ślad za nimi poszli organizatorzy zawodów we Wrocławiu. Wprowadzili 1200 m biegu. Tym razem nie w plenerze, a na bieżni typu SpeedFit. Przygotowując się pod zawody CrossFit, zawodnicy muszą pamiętać o bieganiu. Jak wspominałem już, nie bardzo lubię biegać. I tak trochę na przekór sobie, zapisałem się na kilka biegów przełajowych, ulicznych i na dłuższy dystans, z kilkoma przeszkodami na trasie, z kategorią „zawodnicy MMA”. Udział w tych przedsięwzięciach traktuje jako treningi.

Wiadomo! Żeby wystartować w jednym czy drugim biegu, trzeba troszeczkę poszurać nogami po betonie, żeby nie spuchnąć po dwóch czy trzech kilometrach. To też jest motywacja do wyjścia z domu. Zaraz po chorobie, wyszedłem na drobną przebieżkę, i skończyłem ją na 9 km. Swobodne szuranie bez przyśpieszania i spinania się na jakikolwiek wynik, tak sobie tylko… kolejny raz poczułem, że organizm tego właśnie potrzebował. Poszedłem więc za ciosem. W piątek, 4 maja, przewinął mi się na portalu społecznościowym plakat z zaproszeniem do udziału w biegu, który obywać się miał w małej miejscowości. Wystarczyło 40 min na dojazd i zapisy w dzień zawodów. Dystans przełajowy na 8 km. Decyzja mogła być jedna: jadę. Pojechałem. Prabuty. Bieg „Wokół Komina”. Kameralna atmosfera. Wszyscy wszystkich znali. Zapisanych było 93 biegaczy. Trasa prowadziła przez okoliczny lasek, osiedle domków jednorodzinnych, przez niewielkie osiedle. Było pod wiatr, a teren był odsłonięty. Słońce dawało się we znaki. Były też tereny leśne, z grząskimi ścieżkami. Trasa nie była łatwa, chociaż bywały trudniejsze. Bieg zakończyłem ze świetnym, jak na moje możliwości, wynikiem czasowym: 41 minut i 2 sekund. 64 miejsce w kategorii OPEN. Poprawiłem swoje osiągi! 5 km w 25 minut. Malutkie sukcesy, a jaka radocha. Na podium stanęli zwycięscy: kobiety i mężczyźni – bohaterowie biegu. Organizatorzy zadbali o medale dla wszystkich uczestników biegu, i ugościli zawodników regeneracyjną grochóweczką.

Cała impreza była swojska i rodzinna. Rywalizacja zbliżała ludzi, a nie dzieliła. I jak już pisałem - kameralna atmosfera w dzisiejszych czasach (jak to brzmi…), to rzadkość; było bez kamer, wywiadów i gwiazdorzenia... Jedyne czego mi zabrakło, to punktu z wodą na trasie biegu. To by byłoby chyba na tyle. No może jeszcze jedno: komin był.

Troszeczkę mnie tu nie było. Mam nadzieję, że część z Was zatęskniła za moimi artykułami. Ja za Wami zatęskniłem. Pozdrerki!

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Wymagane pola są zaznaczone *