Popularne artykuły

Ile kosztował mnie powrót do sportu?
Blogi Treningowe

Ile kosztował mnie powrót do sportu? 

Dzisiaj będzie o tym, ile kosztował mnie powrót do sportu. Nie o pieniądzach będzie mowa, nie o materialnym wkładzie.

Nie należę do tych, co najpierw wydają majątek, żeby pójść na salę treningową, siłownię czy choćby pobiegać - w nowych leginsach. Mnie na pierwsze treningi po powrocie do sportu wystarczały: ulubiony „zasłużony” t-shirt i spodenki z przeszłością.

Chodzi mi o coś innego. Koszt jaki włożyłem w powrót do sportu, to czas. Ileż ja go miałem. Mogłem leżeć przed telewizorem całe popołudnie, wieczór, pół nocy i przełączać bez celu kanały. Mogłem gapić się na wyświetlacz telefonu i przewijać paluchem kolejne informacje wstawiane na portalach społecznościowych. Wdawać się w bezsensowne dyskusje, tracić czas na czytanie komentarzy hejterów. Mogłem stać się negatywną częścią internetowego świata. Mogłem pochłaniać chipsy oglądając kolejny raz Kevina samego w domu.

Gromadziłem sensacyjne informacje z przekazów medialnych. Czas poświęcałem również na książki, co przecież stratą czasu nie jest. Pochłaniałem treści publikacji o tematyce dla mnie ważnej… Zanikałem na długie popołudnia, zamierałem… A ile to ja miałem czasu na narzekanie. Nie podobał mi się samochód sąsiada, śmieszył mnie ubiór sąsiadki. Narzekałem na polityków, urzędników, szefów, współpracowników. Sam na siebie narzekałem. Byłem niezadowolony, że byłem niezadowolony. Hehehe. No tak! Paskudnie zabawne, że nie mogę się z siebie nie śmiać, patrząc na moje wywody na monitorze laptopa. Nawet wplątywanie się w beznadziejne sytuacje, takie czasem - bez wyjścia, powodowane było nadmierną ilością wolnego czasu. Dziwactwa tworzone dla zabicia czasu równa się - beznadzieja!

Nie da się ukryć; każdy z nas wie, że treningi kosztują. Moje koszty utrzymania sportowca (samego siebie) udało się zmniejszyć do całkowitego minimum, czyli do zasłużonego t-shirta i spodenek z przeszłością. 😉 Do tego doszły rękawice. Kupione kiedyś w przypływie chęci trenowania ze znajomymi - szybko odpuściłem jednak. Dałem sobie spokój z tymi planami, bo znalazłem powód do narzekania na coś, czego już nie pamiętam. Malkontent pełną gębą ze mnie był. Sprawiłem sobie kiedyś karnet do nieistniejącego już dzisiaj klubu. I owszem, zawitałem w jego pieleszach. I też było coś nie tak… Skoro już wspomniałem o kosztach… ileż to kasy poszło na wyskakiwanie do sklepu po „czteropaczek” do wieczornego posiedzenia przed TV. Ileż to kasy poszło na niezdrową żywność z fastfoodów, na niezdrowe słodkie napoje bąbelkowe. Jakby tak zliczyć, to rocznie starczyłoby na sporą ilość sportowych i nie tylko potrzeb.

Ale nie, nie… lepiej narzekać, że karnet za drogi. Teraz to ja się mądrzę. No wiem! Przecież sam, przez piętnaście lat, rozsiadałem się na kanapie i narzekałem.

Teraz potrafię sam robić treningi. Trenuję w domu, na szkolnym boisku, w lesie. Wiadomo, na sali również. Trenuję wszędzie gdzie jest mi dobrze z tym. Trenuję wtedy, kiedy mi się chce, kiedy jest sposobność. W tym miesiącu treningi nic mnie nie kosztowały. Ups... kosztował przejazd na bieg Papiernika (pisałem o tym na swoim Facebooku; zapraszam do lektury). Formę szlifuję z kumplem - treningi na świeżym powietrzu i z partnerką - wspólnie przemierzone kilometry. Można? Jasne, że można. Trzeba tylko mocno chcieć.

 

No i stało się też tak, że poniosłem jednak pewne koszty związane z powrotem do sportu: czasem z zakwasami zwlekałem się z łóżka po ostrym treningu. Kiedyś jednak zdarzyło się, że trenowanie kosztowało mnie wiele bólu. Na jednym z treningów, okazało się, że małolat, który chciał pokazać swoją wyższość nad starszym i lżejszym, po prostu zgniótł mi żebra. Jedno żebro złamane. Koszt: półtora miesiąca dyskomfortu (powiedzmy) i konieczność przełamania oporu do powrotu do trenowania. Reasumując: Uświadomiłem sobie, ile teraz oszczędzam. Szok! Wy też trenujcie i oszczędzajcie. Oszczędzajcie swój czas! Wykorzystujcie CZAS na treningi, na zdobywanie wiedzy, na spacery czy zabawę z dziećmi, na bycie… Bywajcie w zdrowiu. Bądźcie ze sobą w swoim czasie… jak to brzmi…

Powiązane artykuły

1 Comment

  1. Paweł

    Jeśli chcemy osiągnąć sukces i zrealizować wyznaczone cele sportowe, to nie obejdzie się bez solidnej dawki motywacji. Faktem jest, że psychologia odgrywa bardzo ważną rolę w całym procesie! Warto o tym pamiętać!

Dodaj komentarz

Wymagane pola są zaznaczone *