Popularne artykuły

Charytatywny Maraton Grapplingowy
Blogi Treningowe

Charytatywny Maraton Grapplingowy 

Grapplethon w Warszawie, Poznaniu, Słubicach… Co roku odbywa się 24h maraton BJJ w Gdańsku. W kilku z tych wydarzeń udało mi się uczestniczyć.

Miłe mojemu sercu jest też pomaganie przez udział w Grapplingowych potyczkach w słusznym celu. Każdy cel inny, a wszyscy w tym samym kierunku. Pomagaliśmy w walkach z chorobami. Pomagaliśmy schroniskom dla zwierząt. Na moim blogu możecie znaleźć materiały z Grapplethonu w Warszawie i z mojego rodzinnego miasta, Grudziądza.

Maraton Grapplingowy odbył się w idealnym terminie - żadnej dużej imprezy Brazylijskiego Jiu Jitsu w kraju. Sobota 3 marca 2018 to historyczna data, tak dla rozwoju Grapplingu w Grudziądzu, jak i pomaganiu w inny niż np. biegowy sposób, w pięknym mieście nad Wisłą. Jeszcze dwa lata temu, kiedy pierwszy raz uczestniczyłem w podobnym evencie w innym mieście, nie pomyślałbym nawet, że doczekam się kulania w celu pomagania „u siebie”. Pomysłodawca i organizator przedsięwzięcia, Ariel Piechocki, wybrał idealne miejsce do realizacji swojego planu – salę grudziądzkiej Olimpii. Szkoda tylko, że stalowa kotara ograniczała swobodną obserwację zmagań grapplerów. Gości było na tyle dużo, że zwyczajnie kotłowali się w przejściu na matę, że było zwyczajnie ciasno.

Jednak mata Judo usytuowana w prawej części hali Grudziądzkiego Klubu Sportowego Olimpia, to najlepsza, największa miejscówka do sportów chwytanych w naszym mieście. Organizator przewidział, że jego klub może okazać się nieco za mały i wyborem tego miejsca strzelił w dziesiątkę. Podczas Maratonu, na macie przekulało się ponad 50 zawodników. Grono obserwatorów, gości, rodzin, prasy, trenerów Judo znajomych i przyjaciół mieściła się w granicach 60 -70 osób. Najbardziej mnie cieszyła dobra atmosfera, wyśmienita zabawa, wzajemny szacunek i chęć pomaganie w pomaganiu.

Sportowe potyczki na macie i wrzucanie kasy do puszki w słusznym celu - to tylko chwalić i przesyłać pozytywną energie dalej i dalej, i niech każdy o tym usłyszy. Wróćmy do samych walk. Maraton ustalony był na 30 rund po 5 minut każda. Pięć minut walki, minuta przerwy na zmianę przeciwnika. I tak w kółko. Mistrzostwo! Na macie ciągle był kocioł. Nie było rundy. Każda walka była niepowtarzalna. Co bardziej doświadczeni, bardziej zwariowani (w tym i ja), przewalczyliśmy niemal wszystkie rundy. Osobiście przekulałem 28 rund. Jedną ominąłem w celu zmiany koszulki i jedną w celu przebrania się w GI. Skoro pojawili się Judocy, a i znaleźli się chętni na pojedynkowanie się w „Grapplerskich Garniturach”, żal było nie skorzystać. Należy w tym artykule wspomnieć o najważniejszym. O celu opisywanego wydarzenia.

Pomagaliśmy w zbieraniu pieniążków na pomoc dziewczynie z Grudziądza. Julia Trzelecka, bo o niej mowa, swojego czasu trenowała w klubie Grappler Grudziądz. Uśmiechnięta dziewczyna… fascynująca się i kibicująca żużlowej drużynie. Zmaga się z ciężka choroba nowotworową. O chorobie nie będę pisał… jakoś nie bardzo potrafię… . Wspomnę tylko, że wspólnie zebraliśmy 4 tyś. PLN. Pieniążki zostały przekazane na ręce rodziców Julii. Wszyscy się do tego przyłączyliśmy. I to jest fantastyczne. Organizatorzy, ich pomocnicy, goście i my walczący między sobą w słusznym celu – jesteśmy siłą! Były medale i dyplomy oraz losowane upominki dla zawodników. Ale wiecie co jest nagrodą dla mnie i, myślę dla każdego z nas? Świadomość, że pomaganie ma tak piękną twarz: bezinteresowność! Robimy to co słuszne, pomagamy! Bierzcie przykład i pomagajcie.

 

Julka! to wszystko było dla Ciebie! Trzymaj się!

 

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Wymagane pola są zaznaczone *